Szukaj na blogu

wtorek, 24 grudnia 2013

Życzenia szczere, bo innych nie składam

Panie i Panowie!

Na wstępie, by wszystko było jasne i zabrzmiało szczerze i uczciwie, przyznaję się, ze fanką świąt nie jestem, co więcej świąt nawet nie obchodzę, nie przeżywam ich jak na tradycję przystało. Powodów mogłabym mnóstwo wymienić, ale nie o to w tym poście biega, a co ważniejsze - nie chciałabym nikogo urazić moją o świętach opinią. Nie ubieram choinki, nie jem Wigilii, nie śpiewam kolęd, z własnego wyboru, nie tęsknię, jest mi tak dobrze. Nie zmienia to jednak moich, z serca płynących, chęci złożenia Wam życzeń. Mogłabym codziennie pisać o tym, co ważne jest dla mnie i czego chciałabym dla Każdego z Was, ale że teraz jest ku temu okazja, bo Wszyscy Wszystkim coś życzą, pozwolę sobie kilka słów osobistych napisać.
Muszę dodać jeszcze taką małą refleksję na temat samego składania życzeń... Otóż chcę, żebyście wiedzieli, że gdy nie mam czegoś sensownego w życzeniach do przekazania, to wolę życzeń wcale nie składać. Są Ludzie, którzy mają do mnie o to pretensje. Dlatego ich serdecznie z tego miejsca przepraszam. Po prostu składanie życzeń to coś według mnie bardzo wyjątkowego, czego nie potrafię robić na odczepne. Do sedna.

Wam, Rudej, moim Bliskim, Przyjaciołom i samej sobie życzę...

Lekkości bytu
Czyli luzu, zabawy, bo absolutnie nie do smutnych chwil przeżywania jesteśmy stworzeni, a do radości, do szczęścia, do samych dobrych rzeczy, na które z resztą absolutnie bez wyjątku wszyscy zasługujemy. Luz potrzebny jest do tego, by nie zwariować problemami dnia bieżącego. By potrafić pozytywy w negatywach dostrzec. I nie przejmować się, nie zamartwiać, nie stresować bez sensu, NIE NARZEKAĆ.

Zdrowia
Psychicznego i fizycznego. Bez tego ani rusz. Zobaczcie na siebie jako na jedność, nie ma psyche, nie ma soma, jestem ja, a ja potrzebuję zdrowego jedzenia, potrzebuję sportu, potrzebuję dobrych myśli, potrzebuję relaksu, potrzebuję snu, przyjemności. Życzę poznania prawdziwych przyczyn chorób i umiejętnej profilaktyki. To zdrowie jest w każdym człowieku, nie choroba, to zdrowie trzeba uznać za normalny stan rzeczy.

Refleksji nad życiem
Bo co to za życie, gdy nie ma przemyśleń, gdy z dnia na dzień się żyje bez zastanowienia nad tym, co mnie otacza, dlaczego coś się dzieje, do czego dążę, czego pragnę. Refleksje nadają sens.

Doceniania każdego dnia
Żyjemy tu i teraz i cieszmy się tą chwilą. Każdy dzień, czy jest dobry czy jest zły, to cieszmy się nim i bądźmy świadomi tego, że dziać się tak musi.

Miłości
Bo ona podstawą wszelkiego istnienia. Wyczytałam u Osho, że my ją w sobie mamy, każdy bez wyjątku, że my nie musimy się jej uczyć, nie musimy jej czuć, nie musimy o niej rozprawiać, my ja mamy i już, my nią jesteśmy. Kochajmy. Kochając jest nam lżej.

Harmonii wewnętrznej
Spokoju, spokoju, spokoju, bo "co by się nie działo, dzięki, że biorę w tym udział."

Poczucia obfitości
Obfitość to nie pieniądze, ale to sytuacja, w której zaspokojona jest nasza bieżąca potrzeba w obojętnie jaki sposób, zapewne najlepszy dla nas. Więc zaakceptujmy, że prócz pieniędzy, istnieją inne źródła obfitości. Pozwólmy, by przyszła do nas w formie najbardziej właściwej. Zawsze przecież można wygrać wczasy pod gruszą, sukienkę w konkursie facebook`owym czy milion w lotka.

Życia z pasją
Bo tylko wówczas człowiek może czuć się spełniony, gdy czuje pasję w tym co robi na co dzień. W pracy, w sprawach osobistych, w życiu. Podobno prawdziwi pasjonaci, ludzie, którym życie frajdę sprawia mają się najlepiej. Wróć: Lekkość bytu.

Wdzięczności
Bo ona daje takiego kopa z rana... :-) Wdzięczności za wszystko, za to, że jest gdzie mieszkać, że jest co jeść, że jest się do kogo odezwać.

No to by było tyle z rzeczy, nad którymi aktualnie pracuję...

Miejcie się dobrze,
L.

czwartek, 19 grudnia 2013

Świąteczna Oferta Zielonego Talerza

Złóż zamówienie na świąteczne smakołyki przygotowane przez Zielony Talerz.
Zamówienia max. do piątku 20.12.2013.
★ Tofurniki pieczone – 55/70 zł (okrągłe 24 cm/kwadratowe 25 x 25 cm); 65/80 zł (bezglutenowe):
→ pomarańczowy z bakaliami, cytrynowym lukrem i tartą czekoladą
→ cappuccino
→ jagodowy
→ migdałowo-orzechowy z karmelem
→ z brzoskwiniami i kruszonką
→ czekoladowy
★ Tofurniki na zimno – 55 zł (średnica 24 cm); 65 zł (bezglutenowe):
→ z galaretką i owocami
→ kokosowy
★ Szarlotki (wierzch: kruszonka lub kratka) – 45/60 zł (okrągłe 24 cm/kwadratowe 25 x 25 cm); 55/70 zł (bezglutenowe):
→ z karmelem i kruszonymi fistaszkami
→ z czekoladą i rodzynkami
→ z cukrem pudrem
★ Orzechowiec – 85/99 zł (okrągły 24 cm/kwadratowy 25 x 25 cm)
★ Makowce (rolada 25 cm) – 45 zł:
→ z lukrem i skórką pomarańczową
→ z czekoladą i kokosem
★ Torciki – 65 zł (średnica 24 cm):
→ gruszkowo-karmelowy
→ Earl Grey z cytryną
→ truskawkowo-czekoladowy
→ kawowy
★ Muffinki – 5 zł/szt.:
→ CHOINKI – cytrynowo-waniliowe z kremem o smaku zielonej herbaty matcha
→ MIKOŁAJE – czekoladowe z bitą śmietaną i truskawkami
→ BAŁWANY – jabłkowo-cynamonowe z kremem waniliowym i orzechami macadamia
→ Czarny Las
★ Tartaletki z czekoladowym ganache i prażonymi płatkami migdałów – 6 zł/szt.
★ Kremówki – 5 zł/szt.
★ Kartofelki – 2,50 zł/szt.
★ Daktylowo-nerkowcowe kulki witariańskie z imbirem – 3 zł/szt.
★ Rożki francuskie (nadzienia do wyboru: różane, czekoladowe, adwokatowe, toffi) – 80 gr/szt.
★ Krokiety z kapustą i grzybami leśnymi – 3,50 zł/szt.
★ Tradycyjna sałatka jarzynowa z wegańskim majonezem i czarną solą – 30 zł/kg
★ Kotlety a’la rybne z kaszą jaglaną, wędzonym tofu i płatkami nori – 5 zł/szt.
ZAMÓWIENIA PROSZĘ SKŁADAĆ TELEFONICZNIE! 519 870 329

wtorek, 19 listopada 2013

MeLaski rozdają rabaty, czyli Mikołajkowe Before Party


Psychosomatyka - JA pod lupą

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze kupowałam "Wegetariański Świat", co nie znaczy, że teraz tego nie robię, jednak bardzo rzadko, natrafiłam na, już nie pamiętam, czy to była reklama książki, jakiś artykuł, wzmianka... pozycję o tytule: "Co choroba mówi o Tobie", autor: Kurt Tepperwein. A może rzeczywiście był to artykuł poświęcony psychosomatyce, a książka była propozycją pogłębienia wiedzy, w stylu: "dowiedz się więcej"...? W każdym bądź razie kupiłam książkę i od tamtej pory, gdy tylko mi coś dolega, sprawdzam, co też w moim organizmie może się dziać "złego". Przeanalizowałam bardzo dokładnie wstęp, tzn. nie jest to standardowy kilku zdaniowy wstęp wprowadzający, o czym mowa, a 60-cio stronicowa opowieść o tym, że człowiek musi dbać o siebie...

Czy wierzysz w to, że wszystkie Twoje dolegliwości, choroby, bóle mogą mieć zupełnie inną przyczynę aniżeli niezdrowy styl życia?
Co w przypadkach, kiedy ktoś je całe życie mięso, pali, a umiera mając lat 95?
A co kiedy kobieta 40-letnia, wegetarianka, której życie to w każdym calu objaw zdrowia, nagle ląduje w szpitalu z rakiem piersi?
Jak to sobie tłumaczysz? Przypadkiem? Muszę Cię rozczarować, przypadkowo takie rzeczy się nie dzieją.

Powiecie - Lyda zwariowała. Najpierw co post nam wmawia, żebyśmy zdrowo jedli, a teraz podważa pogląd, że ekologiczne jedzenie, aktywność fizyczna i hektolitry niegazowanej wody są gwarancją szczęśliwej jesieni życia. Co to, to nie moi Drodzy! :-) Dziś chcę napisać trochę o moich nowych odkryciach. To znaczy one nie do końca są nowe, bo w sumie od zawsze czułam, że z tą konwencjonalną medycyną jest coś nie tak i że koncepcja holistycznego patrzenia na człowieka jest jak najbardziej logiczna. Mówię, że nowe odkrycia, bo coraz bardziej się zagłębiam w tematykę pochodzenia chorób, nie zatrzymuję się na jednej koncepcji. Od razu zaznaczam na początku - to, co tutaj napiszę, to tylko moje przekonania, rozważania, to to, co moja intuicja podpowiada, że jest prawdą. Nie musicie się z tym zgadzać (bo w przypadku dbania o siebie na poziomie fizycznym nie macie wyjścia - wiem, że mam 100% racji, co więcej Wy również to wiecie).

Czym jest choroba?
Choroba jest stanem dysharmonii w naszym organizmie na płaszczyźnie fizycznej i duchowej zarazem. Zawsze będzie tak, że jeżeli ciało choruje, to choruje duch i odwrotnie, jeśli duch choruje, to i ciało. Choroba to skutek, nigdy objaw. Choroba to informacja, że coś w swoim życiu robimy nie tak. Naszym zadaniem jest odkrycie prawdziwej przyczyny naszej dolegliwości, zrozumienie jej i wyleczenie nie za pomocą tabletki czy zastrzyku, ale poprzez przywrócenie naszemu organizmowi właściwej dla niego harmonii. Choroba jest naszym przyjacielem, jest fizycznym objawem tego, co dzieje się na płaszczyźnie ducha. Pojawia się jako ból, katar, depresja, cukrzyca, rak po to, byśmy poprawili funkcjonowanie całego naszego ciała. To znaczy, że nie chodzi tu o to, żeby sobie fuknąć odpowiednie kropelki do do nosa i pozbyć się kataru, czyli wrócić do stanu przed katarem, ale by zrozumieć, dlaczego ten katar mnie męczy. "Zawiało mnie", "zbyt lekko się ubrałam", "Zaraziłam się od Koleżanki" - to wszystko prawda, ale to czynniki pośrednie. "Tylko, że katar pojawia się u mnie co jesień, a bo taka pora roku". A katar mówi Ci, że "masz czegoś po dziurki w nosie", zazwyczaj przychodzi wtedy, gdy chcesz coś odłożyć na późniejszy czas, gdy nie jesteś gotowy do wykonania zadania.
OK, choroba to wołanie Twojego ciała o pomoc. Idziemy dalej.

Co mam teraz zrobić?
Analizować. Nie wiem, jak postrzegasz swoje życie, jakie masz przekonania o istnieniu człowieka, jaka jest Twoja wiara, jakie są Twoje poglądy, gdy wiary u Ciebie brak. Nie wiem i nie oceniam tego :-) Uwielbiam ludzi za naszą różnorodność, za to, że możemy spotykać codziennie tak skrajnie inne od nas Osoby. Jednak, cokolwiek tkwi w Twej głowie, namawiam Cię do dokładnego analizowania sytuacji zanim zachorowałaś/łeś, w trakcie trwania choroby jak i po jej zakończeniu. Zastanów się nad swoimi uczuciami, emocjami, czy nie wydarzyło się coś konkretnego, czy nie wkurzył Cię ktoś, czy Ty nie zrobiłaś/łeś komuś czegoś przykrego...

Po lupę trzeba wziąć:

  • Twoje myśli
  • postawy wewnętrzne
  • stosunek do innych
  • stosunek do samego siebie
O odżywianiu słów kilka... (nie byłabym sobą przecież)
I myślisz, że w końcu będę rozprawiać o zdrowym jedzeniu... Ale nie do końca. Już wiemy, że organizm to całość - ciało fizyczne + duch. Dlatego o właściwym odżywianiu należy pamiętać na różnych płaszczyznach:

  • fizycznej - jesteś wspaniałym organizmem, który potrzebuje najwyższej jakości pożywienia, by dobrze działać,
  • psychicznej - nie tłum w sobie emocji, wyrażaj je, bądź pogodny, spokojny wewnętrznie, zadbaj o to, by stres, agresja, gniew, złość nie pojawiały się w Twoi życiu,
  • umysłowej - myśl pozytywnie, mów pozytywnie, działaj pozytywnie.
("Pozytywny" - słowo, które rozbrzmiewa wszędzie dookoła, gdzie się nie odwrócisz słyszysz "myśl pozytywnie", masz już tego przesyt... - mam wobec tego dla Ciebie pozytywną wiadomość - będziesz tego słuchać do usranej śmierci, bo przez pozytywne myślenie w RZECZYWISTY sposób możesz poprawić swoje życie wprowadzając myślową dyscyplinę - gdy do głowy przychodzi Ci coś negatywnego w stylu "nie dam rady", zmieniaj tę myśl w "jestem super babką, nic mnie nie pokona"!!)

Nie tylko Twoje ciało fizyczne ma system odpornościowy, zadbaj również o psychiczno-umysłowy system immunologiczny :-)

Moje przekonania co do powstawania chorób sięgają znacznie głębiej niż Wam tutaj przedstawiłam, podkreślam, że są to przekonania, bo jestem pewna ich istnienia - nie wiara (w cokolwiek) to uczyniła, a realne doświadczenia. Nie będę jednak o tym pisać, niech pozostanie to moja małą tajemnicą... :-) Chętnie porozmawiam o tym natomiast w realu - wiecie gdzie mnie szukać.

Co Kurt radzi?

  1. Bądź sobą - poznawaj siebie, nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, a rób, to co czujesz.
  2. Kochaj siebie i innych - czysta bezwarunkowa Miłość to lekarstwo na wszystkie choroby.
  3. Żyj według własnych reguł - nie wpasowuj się w schematy, które uważasz za złe.
Przykłady chorób i ich przyczyn (uwaga! to są najczęstsze przyczyny występowania konkretnych chorób, nie jest w 100% pewne, że sprawdzą się i u Ciebie - każdy ma swoje do przepracowania, poza tym, są to skrócone wersje, w książce opisane są bardziej szczegółowo):

TRĄDZIK - zanieczyszczenie duchowe, konflikt z ciałem, trudności w nawiązywaniu kontaktu.
ANEMIA - jestem slaby, brak zaangażowania w życie, niechęć i obojętność.
DEPRESJA - nie jesteś sobą, nie dopuszczasz swoich uczuć, nie żyjesz naprawdę.
CUKRZYCA - niezaspokojona potrzeba miłości, rozczarowanie, poczucie niedowartościowania, wezwanie do okazania miłości samemu sobie.
WYPADANIE WŁOSÓW - wyczerpanie, brak siły życiowej, niewłaściwe odżywianie, obciążenia psychiki.
PRÓCHNICA - brak wytrwałości i stanowczości, omijasz przeciwności i trudności, tłumisz problemy zamiast je rozwiązywać.
BÓL GŁOWY i MIGRENA - łomocze Ci w głowie, napięcia, zbyt dużo myślenia, hiperaktywność umysłowa, wygórowane ambicje, zbyt duże wymagania względem siebie i innych.
ZGAGA - krytyczność, agresywność, złość, brak odwagi, trudności w stawianiu czoła nieprzyjemnym sytuacjom.

Jeżeli Ktoś potrzebuje szerszego opisu jakiegoś konkretnego przypadku, niech da mi znać.

W przypadku wystąpienia u Ciebie jakiejkolwiek choroby, dolegliwości skonsultuj się z lekarzem, a porady z książki traktuj dodatkowo.

PODSUMOWANIE :-)

Człowiek to całość. Nie ręka, noga, głowa, żołądek, wątroba i tak dalej... Ale całość. Jeśli jedna Twoja część choruje, to choruje całe ciało. Jeśli masz kaszel jeden raz, to może nic strasznego nie przeskrobałeś, jeśli masz kaszel regularnie, ogarnij się człowieku. Sęk w tym, by potraktować swoje ciało z najwyższą czułością ;-) Uświadomić sobie, co jest mi naprawdę potrzebne do tego, by działało bez zarzutów. Na pewno, bez dwóch zdań, Twoje i moje ciało również, potrzebuje opieki na dwóch głównych płaszczyznach - fizycznej (zdrowe jedzenie, sport) i psychicznej (dobre myśli, unikanie stresu, akceptacja siebie i swojego życia) - to daje poczucie równowagi. Jeśli zaniedbamy właściwe odżywianie, a skupimy się tylko i wyłącznie na duchowej sferze, to z całą pewnością w negatywny sposób odbije się to na naszym zdrowiu. Trzeba jeść, by mieć siłę i energię! I jeszcze taka mała rada... (nie byłabym sobą po raz drugi) nie złośćcie się na siebie, nie miejcie do siebie żalu, nie obwiniajcie się... Słyszeliście o doświadczeniu z wodą? Do jednej butelki mówiono"kocham Cię, jesteś wspaniała, dziękuję, że jesteś", do drugiej mówiono "nienawidzę Cię, jesteś okropna, zła". Co się stało? Cząsteczki wody w pierwszej butelce (obserwowane pod mikroskopem) błyszczały i układały się w piękne wzory, natomiast wśród cząsteczek wody z drugiej butelki panował chaos i dezorganizacja. Mając wiedzę o tym, że mój organizm składa się w 75% z wody, co powinnam do niego mówić?

Aloha :P

sobota, 26 października 2013

Światowy Dzień Walki z Otyłością 2013

Dziś Was baaardzo zaskoczę :-)

Co jako pierwsze przychodzi Wam do głowy jako główny powód otyłości? Nieumiarkowanie w jedzeniu = obżarstwo. Trudno się z tym nie zgodzić. Byle jaki jadłospis, podjadanie, słodycze, alkohol, papierosy, kawa, mięso, nadmiar tłuszczu... Tiaa, to wszystko prawda. Jednak dziś nie o tym. Dziś chciałabym napisać o 3 innych przyczynach otyłości. Tak z innej beczki tym razem, co by nie było monotematycznie, że Lyda tylko o zdrowym żarciu pisze. Uwaga, mam też inne przemyślenia aniżeli tylko straszenie rakiem, gdy się najesz pestycydów.

Zatem chciałabym poroztrząsać się nad:
1. Brakiem ruchu, a właściwie tym, co dobrego ruch może wnieść do Twojego życia, a co złego może wynieść z niego siedzący tryb pracy i spędzania wolnego czasu.
2. Stres morderca, on szybko może wpędzić do grobu.
3. Uzdrawiająca moc Twojej Duszy, czyli jak otyłość powstaje w głowie i jak można sobie pomóc też głową.

Ruch to zdrowie! Dlatego zanim wezmę się do pisania dalszej części swoich wywodów, zrobię kilka pajacyków, przysiadów, rytuały tybetańskie odhaczę i potańcuję chwilę, bo to mnie relaksuje i odświeża mózg. Wróciłam. Problem z nadwagą jest w mojej opinii ściśle powiązany z aktywnością fizyczną, a właściwie z jej brakiem. Nawet gdy dużą wagę przywiązujemy do zdrowego trybu życia i regularnych posiłków, to nie gwarantuje to sylwetki osy. Ruch jest absolutnie podstawą - ma bezpośredni wpływ na całą naszą psycho-fizyczną kondycję. Jest mnóstwo zalet codziennych ćwiczeń:

  • endorfiny, endorfiny, endorfiny! - czyż każdy z nas nie pragnie poczucia szczęścia? Właśnie 30-minutowy wysiłek może nam to zapewnić. Ruch sprawia, że w naszym organizmie wydzielają się hormony szczęścia, co zdecydowanie poprawia nam nastrój (ja mogłabym już zatrzymać się na tym punkcie).
  • poprawia pracę mózgu - lepiej myślimy, podejmujemy decyzje, planujemy, ogólnie wydaje mi się, że dzięki ćwiczeniom stajemy się tacy hmm lepiej zorganizowani, tak przynajmniej ja mam, poza tym jestem wówczas bardziej kreatywna i w ogóle mam więcej chęci do życia
  • o tym, że przeciwdziała zbieraniu się zbędnych kilogramów nie muszę mówić! - to podobno nawet ważniejsze niż super niskokaloryczne jedzenie, poza tym dbamy w ten sposób o to, by w boczki nie szło... Gdy problem z nadwagą już jest (bo za późno się zorientowaliśmy, by pobiegać trochę czy salsę potańczyć), ćwiczenia to MUS i nie ma mi się nie chce, że sałatę będę jeść, i że pieczywo białe odstawię, i że ziemniaków nie tknę! Koniecznie trzeba ćwiczyć - filmików w necie za free jest multum i to z przeróżnymi formami ćwiczeń. Widziałyście zumbę? :-)
  • to, co wg mnie najbardziej trafia do człowieka wymieniłam, ale, żeby nie było, to ćwiczenia: zapobiegają osteoporozie, zmniejszają ryzyko zachorowania na cukrzycę, poprawiają pracę układu krążenia, poprawiają jakość snu...
Każdy powinien wybrać ćwiczenia najlepsze dla siebie. Wiadomo, że nie każdy lubi biegać, chodzić na siłownię czy pływać. Powinnam powiedzieć, żeby się nie zmuszać, ale to bym bzdury opowiadała. Przecież wygodniej jest włączyć sobie serial, zrobić herbatkę i wskoczyć pod kocyk... Zatem trzeba się ZMUSIĆ! Narzucić sobie rygor! Mogę Wam powiedzieć, jakie ćwiczenia ja lubię. Są to rytuały tybetańskie. Niby 5 prostych ćwiczeń, a gdy wpadam w rytm codziennego ich wykonywania, od razu czuję się lepiej. Ogromnie ważny jest w nich prawidłowy oddech, więc po ćwiczeniach czuję, że mój organizm jest dotleniony. Świetnie wpływają na mój kręgosłup, no i są bardzo odprężające. Znalazłam opisy każdego rytuału tutaj. O, a tutaj jest ładny filmik. Nic jednak nie zastąpi książki. (P.S. To nie reklamy!! ;)) A co do nadwagi, to czytałam wypowiedzi osób, którym rytuały pomogły zrzucić nadmiar kilogramów. Podobno, tak wyczytałam, ważna jest intencja, z jaką ćwiczymy. Na przykład ja pragnę, by dobrze działały na mój kręgosłup i na poprawę ogólnego samopoczucia, tak też się dzieje. Generalnie, reasumując, gorąco polecam poczytać, sprawdzić i oceńcie sami, czy warto. Czekam na Wasze opinie.

Stres to trudny przeciwnik. Sama mam problemy z jego pokonaniem. Co mi się wydaje, że ring jest mój, on się podnosi i atakuje dalej. W moim przypadku nie ma problemu z odkładającym się tłuszczykiem, jednak poszperałam w necie i okazuje się, że stres i nadwaga bardzo często idą w parze. Zajadanie stresu. Hmm co by można było na to zaradzić...? Po pierwsze, w stresowych sytuacjach nie mieć nigdy pod ręką niczego słodkiego, żadnego batonika czy cukierka. To mi jako pierwsze przychodzi do głowy. Nie będę ściemniać, że sama sobie dobrze radzę ze stresem, bo tak nie jest. Jednak są różne metody relaksacji, których można spróbować. Tutaj też każdy indywidualnie musi sprawdzić, co na niego działa. Podobno bardzo dobre efekty daje coś tak naprawdę bardzo łatwego, coś, co każdy sam może zrobić bez żadnego wkładu, coś, o czym mówi się na okrągło, a jednocześnie z tego naśmiewa. To coś, to zastępowanie negatywnych myśli pozytywnymi. Stosuję tę metodę dopiero od niedawna, tzn. uczę się stosować. Gdy dopadał mnie jakiś problem, to ciągle po mojej głowie chodziły złe i smutne myśli, a żołądek bardzo mnie bolał, stres mnie paraliżował. Teraz gdy tylko poczuję, że coś takiego zaczyna się dziać, od razu zaczynam myśleć "daj spokój, wszystko rozwiąże się tak jak sobie tego życzysz, będzie tak jak ma być". To nie są dyrdymały. To metoda najlepsza z wszystkich. Nieprzejmowanie się, a zaakceptowanie i pozwolenie sytuacji samej się rozwiązać, daje nam poczucie spokoju. I co ważniejsze, daje nam rozwiązanie. Powiecie, łatwo mówić, ja też tak mówię. Ale, kurczę, pomóżmy sobie, jeśli tylko możemy, to nie kosztuje majątku, jaki trzeba by przeznaczyć na psychoanalityka. Do tego poleciłabym nie przejmować się opinią innych ludzi, bo to tylko dołuje, a osoba oceniająca ma najwyraźniej problem sama ze sobą. Ważne, byśmy spotykali się ze znajomymi, z przyjaciółmi, cieszyli się wspólnym towarzystwem, bo w takich mogłoby się wydawać prozaicznych rzeczach, największe ukojenie można znaleźć. Pamiętajmy o odpoczynku. Nie można pracować 24 h na dobę, ZASŁUGUJEMY na relaks, chwilę zapomnienia, regenerację. Każdego dnia wygospodarujmy czas tylko dla siebie, w którym robimy tylko to, na co mamy ochotę. Głowa do góry!

Głowa do góry x 2. Nauczyłam się patrzeć na człowieka całościowo, to znaczy, że gdy mam grypę przez 1,5 dnia (tak kilka dni temu właśnie było), nie przypisuję tego tylko temu, że w koszulkę z krótkim rękawem w październiku wskoczyłam. Co poniektórzy tak właśnie uważają, jednak naprawdę było chyba z 25 stopni i w tramwaju, w godzinach szczytu, się gotowałam. Ale wracając do tematu przewodniego, a więc nadwagi, chociaż ładniej brzmi "zbędnych kilogramów"... Przyczyn psychosomatycznych otyłości może być naprawdę sporo, co nie znaczy, że na 100% Twój problem tutaj opiszę. Każdy bowiem indywidualnie musi sprawę prześwietlić. Jeśli potrzebujesz zaufanego lekarza dusz, to mogę się podzielić kontaktem, ale to w wiadomościach e-mail. Zatem, do sedna, chorobliwa nadwaga może być skutkiem (powtarzam skutkiem, a nie przyczyną, nie objawem):

  • tęsknoty za bezpieczeństwem,
  • nie życia w zgodzie ze sobą, a wg starych wpajanych schematów (np. w dzieciństwie),
  • potrzeby miłości, otrzymywania czegoś dobrego od otoczenia,
  • nie życia teraźniejszością, a martwieniem się na zapas, przez co gromadzisz, chomikujesz kilogramy,
  • nieumiejętności przyznania się do niezadowolenia z życia, 
  • niezgodności Twojego wnętrza z tym, kim chcesz być,
  • braku lekkości w podejmowanych decyzjach życiowych,
  • walki ze samym sobą...
Rada Kurt`a Tepperwain`a jest, mimo swej oczywistości, jest bardzo trudna do wprowadzenia w życie. Trudna, bo ciągle nie pozwalamy sobie na BYCIE SOBĄ. Mimo tego, że wydaje nam się, że jesteśmy wolni, że samodzielnie myślimy, że nikt ani nic nie ma na nas wpływu, to jesteśmy pozamykani w klatkach. Klatkach, które sami tworzymy w głowach. Autor pisze, żeby uświadomić sobie swoją wyjątkowość, niepowtarzalność, że nie ma co toczyć ze sobą wojny, a trzeba siebie pokochać takim jakim się jest. Do tego trzeba zaakceptować swoje otoczenie, bo nie zmienimy świata, nie zmienimy ludzi, a jedynie na siebie w realny sposób możemy wpływać. Głowa do góry po raz 3! :-)

Słowo od Pani Dietetyk...


"Jestem zmęczona wysłuchiwaniem i czytaniem bzdur!
 Coraz to słyszymy o nowych dietach cud, które według "najnowszych badań", a często także "naukowych" (żeby podkreślić rangę rzekomego badania i  zdobyć zaufanie czytelnika) mają sprawić, że praktycznie natychmiast pozbędziemy się niechcianego tłuszczu i będziemy wyglądać rewelacyjnie...!
 Na pierwszych stronach gazet, zwłaszcza tych kolorowych, często czytamy: '10 kg w 10 dni'... lub 'jedz co chcesz i chudnij'... czy 'im więcej zjesz, tym więcej schudniesz'



A jaka jest prawda?
 Takie cuda nie istnieją!!! 

 Jedynym znanym mi sposobem na szybkie pozbycie się obwisłej podskórnej tkanki tłuszczowej jest jej chirurgiczne wycięcie... Żeby natomiast osiągnąć taki sam efekt w zdrowy sposób najpierw trzeba "naprawić" to, co się 'zepsuło' - zmienić sposób odżywiania , zacząć się więcej ruszać, pić więcej wody, zredukować stres i częściej się uśmiechać. To wszystko w wielkim uproszczeniu oczywiście, bo o samym tylko wpływie emocji na nasze ciało fizyczne napisano wiele książek... I pamiętajcie - każda osoba jest indywidualnością ze swoją historią zapisaną w DNA, historią i warunkami dotychczasowego życia, z indywidualnymi reakcjami i  przyzwyczajeniami, dlatego powinna być traktowana w procesie dobierania odpowiedniej diety w sposób indywidualny. Nie można wszystkim polecać brokuły :-) ! Dieta, jeśli ma być skuteczna, powinna być skrojona 'na miarę' jak u najlepszego krawca, ale zanim zawitacie do mnie, posłuchajcie własnego ciała, ono potrafi dać wiele cennych wskazówektylko trzeba się nauczyć je rozumieć. A z okazji 'Światowego Dnia Walki z Otyłością' życzę Wam, aby to nigdy nie było Wasze święto :-)"

Pozdrawiam,
Wasz Dietetyk
Specjalista Wellness
Agata Cantini-Lipińska
wegetarianka 13 lat
weganka 2 lata

czwartek, 24 października 2013

10% zniżki na produkty This is Bio

Dziś obchodzimy Światowy Dzień Walki z Otyłością.
Z tej okazji wraz z firmą This is Bio mamy dla Was 10% zniżki na naturalne preparaty wspomagające odchudzanie
tib na tło copy
Rabat obowiązuje w dniach 24-26.10.2013 

wtorek, 8 października 2013

Miswak = ekologiczne mycie zębów

Krótka historia gałązek Miswak:
W krajach Bliskiego Wschodu wspaniałe właściwości gałązek Miswak znane są od wielu setek lat, ale już znacznie wcześniej antyczne cywilizacje przywiązywały ogromną wagę do higieny jamy ustnej, stosując do jej pielęgnacji lokalne zioła. Niewątpliwie odkrycie skuteczność gałązki Miswak w pielęgnacji zębów stanowiło przełom – gałązki są bardzo łatwo dostępne (szczególnie w krajach arabskich, m.in. Pakistanie) i darmowe, co umożliwia wartościową troskę o zęby (a przez to – o zdrowie) także wśród osób bardzo biednych. Nic dziwnego więc, że stosowanie wyjątkowej gałązki szybko rozprzestrzeniło się w krajach południowej Azji i w krajach arabskich.
Ciekawym faktem dotyczącym historii Miswaku jest to, iż był on polecany przez Proroka Mahameta, dzięki czemu jego stosowanie stało się jeszcze częstsze wśród wyznawców islamu. Znanych jest kilka cytatów Proroka, w których podkreśla on niezwykłe działanie Miswaku i poleca jego stosowanie (Islam Kotob,  Muslims and Science, (Islamic Books), str.30).

Z pewnością rodzi się jednak pytanie co sprawia, iż Miswak jest taki skuteczny? Wpływ na skuteczność gałązki ma oczywiście jej budowa:
  • krzemionka ma działanie wybielające,
  • tanina działa kojąco na bolesne dziąsła,
  • alkaloidy zabijają bakterie,
  • zawarte w gałązce żywice tworzą na zębach powłokę, która chronią zęby przed powstawaniem osadu i rozwojem bakterii.
Warto podkreślić także, że gałązka dostarcza jamie ustnej witaminy C, która przyspiesza regenerację organizmu, a także jony fluoru i wapnia o działaniu mineralizującym i bakteriobójczym.
Po prostu warto – rekomendacja WHO: 
Doświadczenie kilkuset lat w zachowaniu zdrowych i białych zębów przez mieszkańców Bliskiego Wschodu może być samo w sobą rekomendacją Miswaku – gałązki, której prozdrowotne właściwości mogą być od niedawna także wykorzystywane przez Europejczyków (przed wprowadzeniem na rynek samej gałązki, można było spotkać się z pastami do zębów z dodatkiem Miswaku).
Poza mądrością pokoleń właściwości Miswaku polecają także prawdziwe autorytety – Światowa Organizacja Zdrowia zaleca stosowanie gałązki Miswak do pielęgnacji zębów i ogólnej higieny jamy ustnej.
Jeśli zależy nam na ekologii, z pewnością docenimy naturalność produktu, którego właściwości wynikają z przyrody, a nie zostały sztucznie wytworzone w laboratorium (np. dyskusyjne właściwości past z fluorem).
Mycie zębów Miswakiem ma bardzo wiele zalet. Można wymienić tutaj wygodę (choć wymaga ona pewnego przyzwyczajenia), funkcjonalność i ekologię, a także oczywiście sprawdzone działanie wybielające, przeciwpróchnicze, antybakteryjne. Co więcej, posiłkując się opracowaniem doktora Rami M. Diabi pt. „Sewak and cigarettes, a remedy for an epidemic”, można wskazać także na m.in. przeciwdepresyjne właściwości Miswakupozytywny wpływ na wzrok. Warto podkreślić także, że w przeciwieństwie do tradycyjnych szczoteczek (na których bakterie rozmnażają się w szybkim tempie), stosowanie Miswaku zapewnia sterylność, jeśli tylko będziemy odcinać zużyty koniec gałązki.
Podsumowując, Miswak to wyjątkowy sposób na ekologiczne mycie zębów. Ucząc się na mądrości mieszkańców krajów Bliskiego Wschodu, spróbujmy Miswaku  z EcoTooth w codziennej higienie zębów.
Miswak a palenie papierosów:

Miswak to gałązka, która ma bardzo pozytywny wpływ na zdrowie i biel naszych zębów. Zadziwiające jest jednak to, że na tym jej właściwości się nie kończą, ponieważ Miswak pomaga również… oduczyć palenia!
W jaki sposób Miswak sprawia, że palacze rezygnują z nałogu?

Jeśli założymy, iż nałóg nikotynowy (jak wiele innych nałogów) wynika nie tyle z uzależnienia od chemicznych substancji zawartych w papierosach, ile od nawyku związanego z paleniem (zajęcie czymś dłoni w sytuacji stresowej, chwila oddechu „świeżym powietrzem” itp.), to oczywiste staje się, iż nałóg ten możemy zastąpić czymś innym – w tym przypadku stosowaniem Miswaku.
Nie chodzi jednak o to, by z jednego niszczącego nałogu wpaść w drugi – wręcz przeciwnie. Regularne stosowanie Miswaku ma bardzo pozytywne oddziaływanie na organizm (szczególnie oczywiście na jamę ustną), potwierdzone przez Światową Organizację Zdrowia. Porównując nowy „nałóg” z dotychczasowym paleniem papierosów okazuje się, że nasze zęby są zdrowsze i bielsze, a my – zdrowsi.

Czy zastąpienie palenia tytoniu Miswakiem automatycznie powoduje rzucenie palenia?

Bardzo wiele zależy od konkretnej osoby, jednak badania wykazują, że po wprowadzeniu stosowania Miswaku do codziennych nawyków, ilość wypalanych papierosów zmniejsza się w bardzo wyraźny sposób (nawet o kilkadziesiąt procent) (Dr Rami M.Diabi, “SEWAK and CIGARETTES” A remedy for an epidemic).

Świetnym pomysłem może być noszenie gałązki w paczce papierosów – gdy sięgniemy po papierosa, widząc Miswak częściej wybierzemy zdrowszą alternatywę. Zachowamy nie tylko piękny uśmiech, ale także zdrowia, którego pozbawia nas regularne palenie.
Sprawdź Sam właściwości tego szlachetnego korzenia!



Jak używać patyczka Miswak - czyli instrukcja stosowania:

Gdy słyszymy o tym, że Miswak zastępuje zarówno szczoteczkę, jak i pastę do zębów, z pewnością zastanawiamy się nad tym, jak zwykła gałązka pozwoli nam na dokładne czyszczenie zębów. Odpowiedź jest bardzo prosta – znajdziemy ją w krótkiej instrukcji stosowania Miswaku:

Gdy chcemy zastosować Miswak do szczotkowania zębów, warto obrać jego końcówkę nożykiem ze skórki na długości około 1 cm (zależnie od potrzeb).
Obraną końcówkę powinniśmy zamoczyć w wodzie, by włókna uległy rozwarstwieniu – poprzez gryzienie końcówki przekształcimy ją w niewielki pędzelek.
Możemy już szczotkować zęby, pamiętając również o tym, by delikatnie rozmasować dziąsła (Miswak również ma na nie bardzo pozytywny wpływ).
Na koniec powinniśmy odciąć zużytą końcówkę gałązki . Pamiętajmy również o tym, że Miswak warto przechowywać w szczelnie zamkniętym opakowaniu, ponieważ wówczas nie wysycha on szybko i nie utlenia się.

Stosowanie patyczka zamiast szczoteczki początkowo może być dość trudne, jednak szybko przyzwyczaimy się do nowych ruchów i precyzyjnego mycia zębów.

Miswak można także żuć – wówczas poszczególne włókna również docierają do przestrzeni międzyzębowych, wybielając je i przeciwdziałając próchnicy i paradontozie.

Kiedy najlepiej stosować Miswak? Jest to oczywiście produkt, jaki powinien znaleźć się w każdym ekologicznym domu. Miswak znakomicie sprawdza się jednak również w podróży i wszędzie tam, gzie mamy utrudniony dostęp do kosmetyków i bieżącej wody. Z Miswakiem nie musimy rezygnować z pielęgnacji zębów – w każdej sytuacji będą one białe i lśniące.

Źródło: http://ecotooth.pl

Olejek pichtowy syberyjski 50ml

Prezent od natury
Olejek pichtowy syberyjski (łac. Oleum Abies Sibiricae) otrzymywany jest z młodych pączków jodły syberyjskiej. Najcenniejsze są pokryte igliwiem wierzchołki młodych pędów o długości do 30 cm. To z nich uzyskuje się olejek eteryczny szeroko stosowany w medycynie oraz kosmetyce. Pichta występuje w rejonach Syberii Wschodniej na dziewiczych terenach o krystalicznie czystym powietrzu. Drzewo to może rosnąć wyłącznie w warunkach wolnych od zanieczyszczeń przemysłowych, dlatego otrzymywany z niego olejek jest w pełni ekologicznym produktem. I chociaż nie wszystkie właściwości olejku pichtowego są do końca zbadane, istnieje ogromna ilość prac naukowych na temat jego zalet; przeprowadzono też wiele badań klinicznych, między innym w Rosji, Finlandii, Polsce, Niemczech, Kanadzie, Japonii.

Droga do zdrowia
Olejek pichtowy po podaniu doustnie nie ulega rozkładowi w przewodzie pokarmowym. Po zażyciu doustnym wchłania się wciągu 20-30 minut do krwi i limfy, wywierając działanie miejscowe i ogólne. Aktywne składniki olejku pichtowego nie ulegają rozkładowi w wyniku działania enzymów trawiennych, dzięki czemu przenikają do krwi i dalej do ogniska problemu, gromadząc się w osłabionych i chorych tkankach organizmu. Po upływie 48 godzin od podania wydalane są wraz z moczem, z potem, łojem, żółcią i powietrzem wydychanym przez płuca.

Zielony antybiotyk
Badania wykazały, że olejek pichtowy zawiera znaczne ilości fitocydów, które znane są ze skutecznego niszczenia wirusów, bakterii i grzybów chorobotwórczych. Fitocydy wzmacniają system odpornościowy człowieka i mobilizują go do walki z chorobą. Działa wzmacniająco i ochronnie w okresach przesileń i zmian pogodowych. Olejek pichtowy uszkadza osłonki lipoproteinowe wirusów i strukturę rdzenia nukleinowego wirusów. Wspomaga usuwanie toksyn i martwych komórek z organizmu. Działa antyseptycznie i wykrztuśnie.

Wszechstronny terapeuta 
Uczeni rosyjscy dowiedli, iż preparaty z jodły pomagają przywracać do normy skład krwi. Szczególnie dobry wpływ mają na normalizację poziomu limfocytów i leukocytów, co okazuje się być niezwykle ważne dla chorych poddanych promieniowaniu. Olejek pichtowy odpręża i łagodzi bóle głowy. W stosowaniu zewnętrznym wykazuje właściwości znieczulające i rozluźniające. Posiada właściwości przeciwszkorbutowe, moczopędne, oczyszczające i ogólnie wzmacniające. Podnosi odporność organizmu i polepsza metabolizm.

Balsam dla duszy
Olejek pichtowy ma działanie energetyzujące - podnosi zdolność do pracy, wywołuje uczucie pewności siebie, pobudza inteligencję i bystrość umysłu, dodaje sił witalnych. Według niektórych ekspertów przewyższa pod tym względem popularny żeń-szeń. Działa antystresowo i relaksująco; poprawia nastrój i rozluźnia napięte mięśnie. Zawiera w swoim składzie niezwykle cenny bio-przyswajalny hormon AJ(u)G-1, przedłużający młodość zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Osoby starsze regularnie przyjmujące olejek pichtowy wyglądają dużo młodziej od rówieśników, są sprawniejsze, pełne energii oraz charakteryzują się zwiększoną potencją do późnych lat życia.

Esencja jakości 
Naturalny olejek pichtowy może być stosowany doustnie. Niektórzy producenci zastrzegają, iż nadaje się wyłącznie do stosowania zewnętrznego. Świadczy to wówczas o używaniu zbędnych lub wręcz szkodliwych substancji w procesie produkcji np. substancji zapachowych, konserwantów lub barwników. Istnieje przypuszczenie, iż jest ekstrahowany rakotwórczymi rozpuszczalnikami lub niedokładnie oczyszczony z rozpuszczalników. Prawdopodobne jest, że dla zwiększenia objętości dodaje się olejek jodłowy zwykły lub syntetyczny bądź terpentynę. W tej sytuacji właściwości preparatu zostają zredukowane a produkt taki rzeczywiście nie powinien być stosowany wewnętrznie. W przypadku Olejku Pichtowego firmy Pro Aktiv takie zastrzeżenie nie jest konieczne, produkcja odbywa się metodą 100% destylacji parą wodną. Ponieważ zawiera w 100% naturalne składniki, jest całkowicie bezpieczny dla organizmu. Zarówno składniki jak i technologia produkcji są najwyższej jakości, dlatego też jest on polecany zarówno do użytku zewnętrznego jak i doustnie, w zależności od rodzaju schorzenia. Badania dowiodły, iż skuteczność olejku pichtowego zależy od zawartości aktywnego składnika o nazwie octan bornylu. Olejek Pichtowy firmy Pro Aktiv zawiera maksymalne możliwe do uzyskania stężenie octanu bornylu (40%), co daje gwarancję pełnego wykorzystania przez organizm zbawiennych właściwości tego preparatu.

Przechowywanie 
Olej eteryczny należy przechowywać tylko w zamkniętym szklanym opakowaniu z dala od światła. Olejek pichtowy i inne oleje z drzew iglastych rozkładają się pod wpływem światła słonecznego, utleniają się pod wpływem tlenu zawartego w powietrzu. Dlatego przechowywać je trzeba w ciemnym miejscu, najlepiej w kartoniku. Jeżeli przestrzega się zasad przechowywania i korzystania, oleje eteryczne zachowują swoje właściwości kilka lat. 

Uwagi przed zastosowaniem 
U nielicznej części ludzi olejek wywołuje alergię. Objawia się ona nieznacznym zaczerwienieniem, które w ciągu 2-3 dni znika. Takim chorym stosowania oleju pichtowego nie zaleca się. Z tego samego powodu nie zaleca się stosowania olejku u dzieci poniżej 3-go roku życia. Z powodu znacznego zanieczyszczenia środowiska dzieci w tym wieku są podatne na wszelkiego rodzaju alergie i istnieje niepewność, co do tego jak budujący swoją odporność organizm zareaguje na nieznaną dla siebie substancję. Większość alergii wycisza się do 10-go roku życia. U dzieci powyżej 3-go roku życia można zatem stopniowo wprowadzać niewielkie dawki obserwując reakcję organizmu. Zarówno w przypadku dzieci jak i dorosłych przed pierwszym zastosowaniem Olejku Pichtowego polecane jest sprawdzenie swej podatności na alergię. W tym celu na grzbiecie dłoni, klatce piersiowej lub na nodze należy umieścić 10-15 kropel olejku i wetrzeć. Jeżeli następnego dnia na skórze nie pojawi się wyraźne zaczerwienienie, oznacza to, iż można go stosować.

Uwaga:
Opis właściwości preparatu Olejek Pichtowy zawarty w niniejszym opracowaniu ma charakter wyłącznie informacyjny. W razie choroby skontaktuj się z lekarzem i zastosuj do jego zaleceń. W żadnym wypadku kuracja preparatem Olejek Pichtowy nie zastępuje leczenia prowadzonego przez lekarza medycyny. 


Cena olejku: 22 zł :-)

Źródło: http://www.proaktiv.pl

wtorek, 1 października 2013

Microgreens - siewki - JUŻ W NAJBLIŻSZY PONIEDZIAŁEK

Microgreens, czyli siewki są jednym z najbogatszych naturalnych źródeł witamin, minerałów, mikroelementów, aminokwasów i białek. Są to młodziutkie sadzonki warzyw liściowych i ziół o intensywnym smaku. Są one niezwykle delikatne i dlatego wymagają troskliwej opieki.

Nasze gospodarstwo znajduje się w ekowiosce Bhrugu Aranya położonej między Tatrami a Babią Górą, gdzie stosujemy tylko ekologiczne metody rolnictwa Homa. Metody te w naturalny sposób odżywiają glebę, atmosferę i rośliny, dzięki czemu nasze siewki odznaczają się szczególnie wysokimi walorami odżywczymi i smakowymi.

Składniki odżywcze:
Siewki wykazują kilka razy większy poziom skoncentrowanych substancji czynnych niż dojrzałe rośliny i nasiona. Nasze siewki dostarczają takich składników odżywczych jak: witamina A, B, C, E, i K, wapń, chlorofil, żelazo, lecytyna, magnez, kwas pantotenowy (witamina b5), fosfor, potas, przeciwutleniacze i pełnowartościowe białka. Jak widać siewki są bardzo pożywne i zdrowe!

Siewki kontra kiełki:
Siewki to nie to samo co kiełki. Kiełki to po prostu skiełkowane nasiona z użyciem wody. Natomiast siewki wyhodowane są z nasion posadzonych w ziemi, z której w miarę wzrostu czerpią minerały i wzbogacają swoje składniki odżywcze. Najlepiej rosną w warunkach niskiej wilgotności, przy dużej ilości światła i dobrej cyrkulacji powietrza. Takie środowisko w połączeniu z atmosferą Homa redukuje ryzyko rozwoju rozwoju bakterii patogennych.

Siewki zbiera się po 7-14 dniach po wysianiu i chociaż tak malutkie pełne są substancji odżywczych, wigoru, barwy i smaku, a do tego mają niezwykle atrakcyjny wygląd.

Jak używać siewki?
Siewki stosuje się dla uzyskania ciekawego efektu wizualnego oraz urozmaicenia smaku przede wszystkim w restauracjach, które kładą duży nacisk zarówno na twórczą prezentację jak i doskonały smak potraw. Delikatne i świeże siewki dodają uroku i nowego wymiaru w połączeniu z wyraźnymi akcentami smakowymi. Siewki można również jako pożywny, świeży dodatek do kanapek, tortilli i sałatek i wielu innych potraw.

Siewki należy przechowywać w lodówce w temperaturze 3-4 stopni w zamkniętym pojemniku, wówczas w zależności od rodzaju zachowują swoją świeżość od 5 dni do 2 tygodni.

Siewki zaleca się dokładnie opłukać w wodzie przed spożyciem.”

Dostępne siewki:
  • brokuł
  • burak
  • czerwona kapusta
  • czerwona gorczyca
  • pak choi
  • groszek
  • słonecznik
  • rzodkiewka


SIEWKI POSIADAJĄ CERTYFIKAT EKOLOGICZYNY: AGRO BIO TEST PL-EKO-07-04331

Tekst opracowany przez Fundację Terapii Homa z Jordanowa

Osoby chętne zamówieniem wybranych siewek na poniedziałek 7.10.13, prosimy o kontakt: tel. 519 870 329, sklepmelasa@gmail.com


poniedziałek, 23 września 2013

Zamów eko warzywa w MELASIE i nie przepłacaj :-)


środa, 11 września 2013

Ogłoszenie MeLaskowe

Elo, elo!
Szukamy Studentów, którzy w ramach dodania pracy do swojego portfolio nakręcą reklamę video MELASY. Gdyby Ktoś coś wiedział, prosimy o kontakt.
Sprawa jest pilna! :-)

sobota, 7 września 2013

Kraków jest FIT!


Organiczne napoje po 2 zeta za szt :-)


poniedziałek, 2 września 2013

Tak dla życia

Niejedzenie mięsa w naszej Rodzinie zapoczątkowała moja Mama. Pewnego dnia powiedziała, że nie będzie jadła, bo zwierzęta to nasi młodsi bracia, których nie wolno zabijać. Dała nam jednak wybór, nie narzucała nic. Niedługo po tym, poszłyśmy w Jej ślady. Temat zdecydowanie od strony etycznej nas interesował. Zaczęłyśmy więcej widzieć. Otworzyłyśmy oczy na cierpienie tych istot, dowiedziałyśmy się, że czują podobnie do ludzi, że cierpią, że ich świadomość jest o wiele wyższa niż nam się wydaje. Zdrowie nie miało wówczas żadnego większego znaczenia, to znaczy, nie łączyłyśmy niejedzenia mięsa ze zdrowiem bądź chorobą. Teraz wiem, że to był pierwszy krok w stronę zdrowego stylu życia.
Zaczęłam pracować w sklepie ze zdrową żywnością w Krakowie, gdy miałam 19 lat. Okazało się, że temat jest niezmiernie bliski memu sercu, że cieszy mnie taka praca. Wciąż nie rozumiałam jednak, dlaczego miałabym wydawać więcej na jedzenie. Jednocześnie tłumacząc Klientom, o co biega z tymi certyfikatami i czemu morele bez siarki są lepsze od tych z siarką, robiłam zakupy w Carrefourze. Duże zakupy. Zazwyczaj na cały tydzień. Przygotowywałam sobie karteczkę z produktami, których potrzebuję i ładowałam je do koszyka. Dużo czasu musiało upłynąć, gdy poczułam tak naprawdę, jak dużą wartość ma dla mnie zdrowe pożywienie. Zaczęło się od kupowania pojedynczych produktów, ot tak, bo mi smakowały. Potem coraz więcej. Aż w końcu warzywa i owoce kupowałam tylko i wyłącznie tam. Gdy wprowadziłam do jadłospisu niepaloną kaszę gryczaną, jaglaną, brązowy ryż, mleka roślinne, stała się istna rewolucja. Mama z wielkim zdziwieniem patrzyła jak powoli otwieram się na smaki przeróżne, a do tej pory wielkim niejadkiem byłam. Zakochałam się w zdrowej żywności. Krok drugi.


Nie jest tak, że tylko i wyłącznie z MELASY zabieram żywność, kupuję również w konwencjonalnych sklepach. Co prawda jest to tylko kilka wybranych produktów, ale są. Dążę do tego, by jeść 100% BIO.

Pomyślicie sobie, że mówię te wszystkie rzeczy po to, by Was zachęcić, byście przyszli do MELASY i kupowali. Nie mylicie się. Dzięki temu ja mam co jeść, w co się ubrać i gdzie mieszkać. Możecie wierzyć lub nie, ale ja przede wszystkim ze zwykłej troski Was do zdrowego trybu życia zachęcam. Co polecam, gdy Ktoś ma ochotę na coś słodkiego? Jabłko albo pomarańczę, banany też słodkie mamy. Wszystko musi być w równowadze. Gdybym ideą się nie kierowała, MELASA by nigdy nie powstała.

Ekologiczne warzywa/owoce – takie, które zgodnie z naturą zostały stworzone, nie podsypywane czy pryskane były żadnymi świństwami, takie, które nasi Dziadkowie hodowali, takie, których smak jest smakiem dzieciństwa, gdy boso po sadzie się biegało i czereśnie prosto z drzewa zrywało, takie, które moc witamin i minerałów mają w sobie, takie, które są prawdziwe. Takie, które powinny być w każdym sklepie, ale że człowiek już nie jest najważniejszy, a pieniądz, w specjalistycznych sklepikach muszą być sprzedawane. Dobrze, że nie spod lady.

Moje życie się bardzo zmienia, odkrywam, co tak naprawdę ma dla mnie największe znaczenie. I wiecie co odkryłam? Że najważniejsza jestem ja sama. Moje dobre samopoczucie, mój spokój wewnętrzny, moje bezpieczeństwo, moje zdrowie. Jak ważna jestem sama dla siebie? Czy jestem na tyle ważna, by podawać swojemu organizmowi ekologiczne pożywienie? Czy moje ciało jest nic nie warte i mogę jeść byle co? Mogę traktować się jak śmietnik?

Otóż uważam, że mój organizm jest absolutnie fantastyczny. Jest posłuszny, zawsze robi to, czego zapragnę. Jest bardzo mądry, zawsze wszystko analizuje, chce wiedzy, wiadomości. Jest dobrym obserwatorem, potrafi mówić, ale i wysłuchać, gdy trzeba. Zachodzi w nim mnóstwo procesów w każdej sekundzie. Cały czas stara się, by wszystko grało, bym czuła się dobrze. A gdy coś nawala, daje mi znać, że mam się nim zająć. Jak mogłabym źle traktować kogoś, kto tyle pracy wkłada w to, bym była zdrowa? A więc zakładając, że kocham swój organizm i mam jednocześnie świadomość, jakim syfem jest jedzenie ogólnodostępne, co zrobię? Zjem na kolację dziś sałatę strzępiastą z pomidorkami koktajlowymi albo może krem z dyni zrobię.

O co mi tym razem chodzi?

O to, by potraktować siebie jako kogoś wyjątkowego,
kto zasługuje na wszystko co najlepsze.

Ja doskonale rozumiem, że straszenie chorobami Was nie przekonuje. Że zdrowe jedzenie działa anti-aging też nie. To, że ma mnóstwo wartości odżywczych, że się one dobrze wchłaniająorganizmie też Was nie obchodzi. Przecież zdecydowana większość z Was jest piękna i młoda i o starości nie myśli nic a nic. A przecież choroby, które dotykają osoby starsze nie są regułą, nie taka kolej losu jak to się ładnie mówi. Można być zawsze pełnym energii, radosnym i zdrowym. To nie bujda.

Nasze pokolenie jest dużo słabsze od naszych Rodziców i Dziadków. ALE NASZE POKOLENIA MA DOSTĘP DO WIEDZY. Nasze pokolenie wie, że istnieje prawdziwa żywność, wie, że w sklepach jest naszpikowane chemią dziadostwo. Nasi Dziadkowie nie mieli wyboru - jedli tylko zdrową żywność, bo taką sobie sami wyhodowali. My musimy dokonać wyboru - tak dla życia czy tak dla raka, cukrzycy, chorób serca i innych.

Kochasz siebie?
Bo ja kocham i mam zamiar troszczyć się o siebie, Męża i Siostrzenicę.

Pozdrawiam,
L.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Marzenia się spełniają... Wu-Tang Clan w Krk!

Cze Państwu.

Mam Wam dziś do zakomunikowania jedną bardzo specjalną rzecz. I zanim zaczniecie krytykować i mówić, że bujdy opowiadam, to rozkmincie, czy warto być takimi do bólu realistami.

Uwaga!

Marzenia się spełniają!

Doświadczyłam tego ja osobiście wraz z mym Mężem Jarkiem Wu w chłodną noc z 10 na 11.08.2013. w czasie Coke Live Music FetivalZatem co też się wydarzyło w ów wyjątkowy wieczór?

Marzeniem naszym wspólnym było pojechać do USA na koncert Wu-Tang Clan. Dlaczego pojechać, a właściwie polecieć? Nie spodziewaliśmy się, że Ci Panowie mogą przyjechać do Polski albo raczej nie spodziewaliśmy się, że ktoś ich do Polski znów zaprosi. I tak pewnego dnia wieść po Internecie się rozeszła, że Wu-Tang przyjeżdża nie tylko do Polski, nie tylko do Krakowa, ale prawie pod nasz dom, bo 15 min (okrężną drogą, by głównym wejściem wejść) mamy na piechotę do Muzeum Lotnictwa. Happiness!
OK, wiemy, że koncert, wiemy że na pewno idziemy, ale bilety na jeden dzień - 155 zł od łebka. Biorąc pod uwagę, że nikt poza Wu-Tang nas nie interesował, dużo. Czekaliśmy do ostatniej chwili z ich kupnem. W czwartek przed koncertem kupiłam bilety o godz. 16, 2 h później naszemu Koledze kupić się ich już nie udało. Co prawda, "dodrukowali" dodatkową pulę biletów, ale znów okazało się nie być ich wystarczająco dużo, ponieważ przy Bora-Komorowskiego co kawałek stał nieszczęśliwy człowiek z kartką na szyi „KUPIĘ BILET”.
Udało nam się! Happiness po raz drugi!
Jesteśmy na terenie festiwalu. Pierwszy koncert, który dane nam było usłyszeć, to koncert Ras Luty. Ani ja ani tym bardziej Mąż fanami reggae zbytnio nie jesteśmy, więc nic a nic nas to nie ruszyło. Przenieśliśmy się pod dużą scenę na występ Tres.B – ładna dziewczynka z gitarą w kształcie motyla, ale klimat muzyczny absolutnie odpada. Zagrała o 21 zamiast naszych ulubieńców, ponieważ z rzekomych problemów z transportem, koncert został przesunięty na 1 w nocy! Oh no! Było mi zimno i zaczęłam naprawdę marudzić... 

No tak, chciałoby się coś zjeść skoro czasu mamy tyle... Pominąwszy, że nic wegańskiego do jedzenia nie było, to tak: frytki (mini porcja) – 6 zł, gofr (najtańsza wersja, bo były i po 12 zł) – 6 zł, zapiekanka – 6 zł, chipsy – 6 zł. Masakra, i my mamy w MELASIE drogo? Za takie shitowe jedzenie tyle kasy chcieli!! Buu…

Co następuje dalej? Koncert Florence & The Machine. Nic nam to wcześniej nie mówiło. Początkowo wszystkie piosenki zlewały się jedna z drugą, jakby na jedno kopyto. Jednakże muszę przyznać, że całość stanowiła dosyć przyjemne słuchowisko przez 1,5 h. Teraz, gdy słyszę ich w radio już wiem, że to, to właśnie Florence. Koncert ten nie wpłynął jednak na mój gust muzyczny w żaden sposób i sama z siebie na pewno na YouTube ich utworów sobie włączać nie będę. Podobno Coke należał do tej "26-letniej Brytyjki"... Ja się z tym zgodzić nie mogę.
Źródło: fanpage Coke Live Music Festival
Koniec grania Florence. Dziewczynki z wiankami we włosach wykruszyły się spod sceny i wkroczyliśmy my – druga część publiki, która na rap prawdziwy przyszła. Aaajjj… Gdy tylko RZA pojawił się na scenie… tłum oszalał :-) Dzieeewczyny, a jak on się prezentował… mówię Wam, 100 razy lepiej niż w klipach… ;-) Po kolei Panowie wyskakiwali z backstage`u. Zabrakło tylko Reakwona (on moim ulubieńcem akurat nie jest); zamiast Niego popis dał Cappadonna – jak to mój Mąż mówi - nieoficjalny członek Wu-Tangów, przyjaciel rodziny :-)
Co to były za emocje!
Z jednej strony jestem absolutną przeciwniczką robienia bożków z ludzi. Ale w muzyce jestem zakochana od zawsze, więc widząc z bliska Gości, których tylko w klipach mogłam oglądać i muzyki ich z CD słuchać, mogę całkowicie zrozumieć na czym polega ten szał na koncertach, j a t e ż o s z a l a ł a m. To było po prostu niesamowite. Nawet zdjęć nie robiliśmy, nagraliśmy może 2-3 niecałe utwory, uznając, że to co właśnie w tym momencie przeżywamy jest najważniejsze i żadne zdjęcia nie oddadzą tego wspaniałego uczucia, jakie towarzyszyło nam przez cały ich występ. A do tego dj Mathematics… zmiażdżył :-) Method Man rzucał się „na publiczność”, podobno był bardzo ciężki, heh, takie komentarze w necie można znaleźć. GZA coś mało nawijał, ale za spotkanie z nim face to face wybaczamy ;-) Koncert piękny. Chcemy znów!

Źródło: fanpage Coke Live Music Festival

Aaach!

Co było nie halo?
Ceny, ceny i jeszcze raz ceny! Zabrakło innych koncertów hip-hopowych. Chociaż na małej scenie mógł Ktoś z Polski wystąpić zamiast Ras Luty… I tłum. Koncerty kocham, tłumów nie znoszę. Mimo, że udało nam się tak blisko sceny podejść, że Jarek z całą ekipą poprzybijał piątki, to ja wytrzymałam tam jedynie pół występu, drugie pół spędziłam ciut dalej, tam, gdzie dochodziło powietrze.

Podsumowując, zdecydowanie polecam Wszystkim wiarę w możliwość spełniania się marzeń :-) Marzenia sprawiają, że zawsze pozostaje w nas w pewnym sensie dziecko, a to jest absolutnie fantastyczne! A i jeszcze jedno... 310 zł za bilety to nasza najlepsza inwestycja tego lata!

Bawcie się i cieszcie życiem!

Pozdro,

Lyda

środa, 7 sierpnia 2013

Jesteśmy w telewizorze

Siemano!

W poniedziałek, jak co tydzień, odwiedziła nas Pepsi Eliot, blogerka, witarianka, Kobieta, która po wyjściu z MELASY pozostawia tam mega pozytywną energię. I nie żebym tu coś zmyślała, bo mówiłam o tym Rudej już dawno temu, na początku naszej z Pepsi znajomości. Po prostu w życiu spotyka się różnych ludzi: niektórzy mogą okazać się wampirami, którzy odbierają nam energię, osłabiają nasze pozytywne nastawienie, podcinają nam skrzydła; inni z kolei okazują się być świetnymi "MOTYWATORAMI". I to z tymi drugimi polecam się kolegować. Mogłabym tu jeszcze powypisywać inne sprawy, które w swoim życiu ogarnęłam za sprawą tego bloga, ale wiem, że to niepotrzebne.

A więc Pepsi Eliot wpadła do nas z kamerą! Przyłapała Rudą na pogawędkach z Netką, a mnie wcinającą na obiad sałatkę (sałata zielona strzępiasta, pomidorki koktajlowe, oliwa z oliwek, pestki dyni, troszeczkę przyprawy śródziemnomorskiej). Gdybym wiedziała, to może jakoś lepiej bym się ubrała czy poćwiczyła dykcję przed lustrem ;-)

Film wyszedł kapitalnie!

Hejterzy powiedzą, że głosy mamy brzydkie, że nie umiemy nic powiedzieć, że w ogóle żal... Ale my to mamy w nosie! Jesteśmy świadome swoich niedoskonałości :-)

Sprawdźcie sami:


Elo!
"Pokój ludziom dobrej woli!"
LyDa

wtorek, 6 sierpnia 2013

A ja jestem tolerancyjna

Dzień dobry :-)

Jak tu się nie uśmiechać od rana, gdy jest tak wspaniała pogoda? Świeci słońce, niebo bezchmurne, drzewa zielone. Idealnie. Gdyby tak mogło być przez cały rok… No, ale nie byłoby wówczas takiej frajdy na wiosnę, że pierwsze pąki na drzewach się pojawiają.
Co jak co, ale pogoda jest iście wakacyjna. Człowiekowi w głowie relaks, odpoczynek, leniuchowanie z książką na leżaczku… My czasem robimy sobie plażing pod Miejscem, bo Chłopaki eleganckie do plażingu fotele przed witrynę wystawiają. Dziś nawet mogłabym się rozłożyć na pięknym kocu, jednak szklarniowe warunki panujące w pasażu Dietla 45-Miodowa 4, sprawiłyby, że zbyt wcześnie bym dojrzeć mogła.
I wyobraźcie sobie, że istnieją ludzie, którzy na te niepowtarzalne okoliczności przyrody narzekają. A bo wystarczyłoby 25 stopni, bo deszcz powinien trochę pokropić, a bo upał znów. Kurczę, ja nie mówię, że pogoda idealna dla wszystkich jest, ale gdyby tak nauczyć się cieszyć z tego, co jest, a nie ubolewać nad tym, czego nie ma, wyszłoby z pożytkiem dla wszystkich. Społeczeństwo nabrałoby optymizmu, dystansu do świata, a co najważniejsze – do pogody i jakoś tak byłoby łatwiej wszystko akceptować. Czemuż mamy narzekać na coś, na co wpływu nie mamy?

Dziś trochę w innym temacie się pokręcić bym chciała, ale również o pozytywnych cechach będę mówić, bo o tolerancji. I to tolerancję we wszystkich życia aspektach polecam, ale tym, o którym szczególnie chciałabym napisać, to kwestie związane z wegetarianizmem, weganizmem i tym, kiedy się je mięso.
Na wstępie, chcę powiedzieć, że odklejam od siebie wszelkie etykiety. Jestem lyda i to co jem, to moja sprawa. Moja i nie moja.
Oczywistym jest, że MeLaski nie jedzą zwierząt, bo mówiłyśmy o tym od samego początku i mówić będziemy pewnie zawsze. Nie oznacza to jednak, że sympatyzujemy tylko i wyłącznie z osobami o takich upodobaniach żywieniowych. Absolutnie nie. Co więcej, większość moich Przyjaciół, to Osoby jedzące mięso. W jedzeniu mięsa przeze mnie widziałabym coś złego, w jedzeniu mięsa przez nich nie mogę tego widzieć. To ich indywidualna sprawa. Nie mam prawa do tego, by ich oceniać. Oni doskonale znają moje zdanie, ale wybierają inaczej. Czy gdyby byli tylko roślinożerni, lubiłabym ich bardziej? Nie. Jasne, że uważam, że jedzenie mięsa jest niezdrowe, że przyczynia się do wielu chorób, że wręcz jest nienaturalne trochę, ale każdy człowiek ma swój rozum, ma swoje serce, ma swoje wartości.

Propagowanie wege stylu życia nie jest równoznaczne z oceną, że ktoś, kto je mięso jest zły.

Propagujemy taką dietę, bo uważamy, że dzięki temu można zrobić coś dobrego dla siebie, dla środowiska, w którym żyjemy, bo trzeba zmniejszyć ilość spożywanych toksyn, których w mięsie jest bardzo dużo. Czuję, że dla mnie, to jedyna dobra ścieżka prowadząca do dobrego samopoczucia i dobrej kondycji.

Nie każdy musi czuć tak samo jak ja.

Jeśli wybierzesz ścieżkę podobną do mojej, super, myślimy podobnie w tej kwestii. Ale na życie składa się milion różnych kwestii, i w tych innych kwestiach możemy się całkowicie różnić.
Czasem mi mówią, że jestem ortodoksem, bo wybór partnera warunkuję tym, czy jest wegetarianinem. Mój Mąż nie był wege gdy się poznaliśmy, ale jadł mięsa bardzo mało i nie było to żadnym problemem dla Niego, by przestać jeść w ogóle. Ja nie stanęłam nad Nim z nożem i powiedziałam: „Mięcho albo ja!” On sam do tego dojrzał i sam wybrał taki sposób odżywiania, którego teraz by nie zmienił. Nie połączyła nas dieta wege, a właśnie te wszystkie inne kwestie.
Nie chcę tez mówić, że tylko i wyłącznie niejedzenie mięsa sprawi, że będziecie żyć 150 lat (choć dużo w tym prawdy). Mamy mnóstwo Klientów, którzy jedzą mięso, ale kupują tylko i wyłącznie ekologiczne warzywa i owoce, dbają o codzienną aktywność fizyczną, umieją prawidłowo oddychać, piją dużo wody, a do tego ich głowy przepełnione są dobrymi myślami, nie marudzą, pomagają innym, są po prostu fajnymi ludźmi. A z drugiej strony są weganie, którzy kompletnie nie dbają o jakość pożywienia, wcinają fastfoody. Ok, dla nich najważniejsza jest idea i ja tego nie śmiem krytykować.

Do czego zmierzam?

Nie oceniajmy siebie nawzajem.
Dostrzeżmy, że każdy z nas jest inny, wyjątkowy i wspaniały, ale na swój sposób.
Nie przekreślajmy kogoś, bo ma w jakiejś kwestii inne zdanie.

Moja miłość do rapu zaczęła się, gdy miałam jakieś 12-13 lat. I to prawdziwa miłość, zapewniam. No i co, nadchodzi moment spotykania z Rudą w Krakowie, po "iluś" tam latach, poznajemy się, Ona jest zupełnie z innej bajki, słucha zupełnie innej muzyki, więc ja Jej mówię: „Ruda, nie lubisz rapu, więc jesteś głupia i nie będę się z Tobą koleżankować”. I nie byłoby przyjaźni, nie byłoby MELASY, MeLasek i tego wszystkiego, co stworzyłyśmy razem.
Czy to miałoby sens? Czy warto odrzucać kogoś, bo w jednej sprawie ma inne zdanie?

Do czego zmierzam? Part II

Wśród wegan zauważyłam dużo agresji wobec wegetarian i osób jedzących mięso.
Strasznie mnie to dziwi, ponieważ odkąd sama nie jem zwierząt, jestem bardziej płaczliwa, wrażliwa, niesamowicie szybko się wzruszam. Tak jakbym po prostu złagodniała. Ta niezrozumiała w żaden sposób dla mnie agresja, trochę mnie przeraża i zasmuca zarazem. Kiedy widzę, posty na facebooku, że wegetarianin jest zły, jakoś tak dziwnie się czuję.
Wspaniale, że ludzie są aktywni, że chcą powiedzieć jak największej liczbie osób „WEGANIZM JEST SUPER” (bo tak rzeczywiście jest). Ale fatalnie jeśli temu towarzyszy surowe ocenianie innych ludzi. Nikt nie ma prawa do tego, by zarzucać komuś, że jego poglądy są złe. Owszem mogą być złe, ale tylko w moim mniemaniu.

To tak jak przy innych spornych sprawach… Ktoś jest za aborcją, ja zdecydowanie nie. Ale nie mówię temu komuś: „jesteś zła, bo popierasz”. Jestem bardzo antyreligijna, ale niebawem jadę na chrzciny do prześlicznej kochanej Dziewczynki. Mam swoje zupełnie inne zdanie, ale nie mam prawa oceniać wyboru drugiego odrębnego człowieka.

Różnorodność jest fantastyczna.

Świat może być wspaniały.
Relacje międzyludzkie mogą być wspaniałe.
ALE szanujmy się nawzajem, szanujmy swoją odrębność, szanujmy swoje wybory.

Peace.

LyDa

Etykiety

4 greens acai afirmacja balsam solaris barbecue bez fluoru bikini burn biodegradowalne środki czystości brian tracy brykiet cel cele chlorella coke live music festival cukier cukier brzozowy czary bez dobrobyt dostatek dr nona dr. nona dworek białoprądnicki dziecko eco ecobrykiet ekologia ekologiczne ekologiczne środki czystości ekologiczny ekologiczny dom eks magazyn energia ewa kasprzyk extra virgin familove filharmonicy wiedeńscy fit jest sexy gonseen grill grudzień hand made homa intuicja Jacek Bilczyński JAGODY ACAI jagody goji jedz KAKAO kalendarz kalendarze książkowe kaliber 44 kartki świąteczne kochaj KOKO KOKODESIGN koło życia koncepcja smart konkurs kraków jest fit krem dynamiczny krzem ksylitol ksylitol kraków Kurt Tepperwein kwasek cytrynowy lawenda lemoniada lody ryżowe lody sojowe lody wegańskie luksus MACA magik mama medytacja melasa microgreens miejsce milioner miswak morze martwe mód się nadchodzący rok naturalna pielęgnacja naturalne kosmetyki obżarstwo oczyszczanie organizmu oczyszczanie z toksyn odchudzanie odtruwanie organizmu odżywianie olej arganowy olej kokosowy olej lniany olejek pichtowy oliwa z oliwek omsica organiczne napoje osho ostropest ostropest plamisty otyłość pasożyty pepsi eliot plan dnia plan doksonały pocztówki świąteczne podświadomość Pokój ludziom dobrej woli pono poradnik postanowienia noworoczne pozytywne myślenie pozytywne życie prawo przyciągania preparaty dr nona produkty dr nona prosto psychosomatyka raw recepta recepta na szczęście regeneracja reset rozwój osobisty rumianek rytuały tybetańskie sekret siewki siła sklep ekologiczny sklep ze zdrową żywnością smog soda oczyszczona sokół i marysia starosta solaris sól sól himalajska sól z morza martwego spirulina stres stuGo super foods szczoteczka do zębów światowy dzień walki z otyłością światowy dzień zdrowia święta bożego narodzenia tanie warzywa this is bio tolerancja trawa jęczmienna trawa pszeniczna walka z rostępami wątroba weganizm wegański wegetarianizm WHO whole earth więcej szmalu wizjoner wizualizacje wu-tang clan zdrowa żywność zdrowe odżywianie zdrowie zdrowy tryb życia ziemia okrzemkowa żurawina życzenia noworoczne życzenia świąteczne żywność organiczna