Szukaj na blogu

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Kilka słów od ciężarówki, czyli garść refleksji po 6 miesiącach

Mój brzuch jest z każdym dniem coraz większy. Nie maleje, a rośnie. Wiem, że gdyby malał, byłoby to wbrew prawom natury, fizjologii i w ogóle ciąży jako takiej. Jednak każdego dnia patrząc na niego nie mogę wyjść z podziwu, cóż to za zmiany w moim organizmie zaszły i wciąż nowe zachodzą. Zwłaszcza, gdy widzę jak mój brzuch się rusza, niby sam od siebie, a jednak, to ten mały Człowiek bezimienny w środku się wierci, kręci i przewraca. I to jest fajne, nawet bardzo fajne. Wtedy czuję, że dobrze jest być kobietą i móc to przeżywać. Do tej pory brzuch mój nigdy nie rósł, nawet gdy tego chciałam. Chyba, że zjadłam zbyt duży obiad z obżarstwa rzecz jasna, wówczas się delikatnie zaokrąglał. Poza tymi przypadkami zawsze był wręcz chudy i stąd pewna Koleżanka nazywa mnie "chudą". Teraz leżąc (ba nawet stojąc) nie widzę swoich nóg, no może hen daleko wystają różowe/czerwone paznokcie, ale to nie to samo. Dołu brzucha też nie widzę.
Jestem bardzo senna i głodna na przemian. Mogłabym spać całymi dniami, a raczej tkwić w takiej drzemce: niby czuwam, ale nie rejestruję tego, że Mąż pranie robi czy naczynia zmywa. Mówi „nie śpij, nie wchodź pod kołdrę, bo zaśniesz”, po czym układa mnie wygodnie do kolejnej drzemki. I to jest fajne po raz drugi. Wsparcie i opieka są bezcenne. Zwłaszcza, gdy herbatkę trzeba zaparzyć, brodzik wyczyścić czy pościelić łóżko. Taki to jest precyzyjnie obmyślony plan, że każdy ma swoje zadania od samego początku, i kobieta i mężczyzna, i cudnie, gdy oboje chcą i potrafią się w swoje zadania wczuć. My tak mamy. Dzięki. Proszę o więcej.

Poza brzuchem urósł mi tylko biust, ten to dopiero wymknął się spod kontroli. Jak zwariowany, nie zważając na nic, rósł i rósł i rósł. Za szybko, to też go dopadły rozstępy, najpierw czerwone, teraz wyblakłe w kolorze skóry. Próbuję z nimi walczyć, a raczej zapanować nad nimi, co by się wygładziły i mniej widoczne stały. To jednak nie jest takie proste. Robię bardzo delikatne peelingi z sody i oleju kokosowego, smaruję się solarisem z Dr. Nona, pewnie trochę pomagają, ale jak to wyczytałam "od stania na półce kremów rozstępy nie znikną", a ja z systematycznością mam problemy. Nie od dziś, jak wszem i wobec wiadomo.

Zgadnijcie, o czym myślę po przebudzeniu, nie ważne, o której godzinie, czy to 3 w nocy, czy 8 rano, czy 17 po południu. O jedzeniu. Jeść, jeść, jeść. I jem. Ale nie tyję – zaznaczam po raz drugi, tym razem dobitniej. Chociaż kobity ostrzegają, że teraz przybieranie na wadze się zacznie. Teraz, to jest 7 miesiąc się zbliża. A ja sobie w duchu myślę ”zajmij się babo swoją tuszą”. Nie ma to jak wylewność tych, co już rodziły. Nie żebym je pytała, jak to u nich było, one same wszystko jak na spowiedzi mówią. Wkopuję się pytaniem jednym, a mianowicie, gdzie rodziły i czy były zadowolone. 2 pytania, fakt, ale w jednym zawarte. No i się zaczyna. A ja pytam: po co? A ładnie to tak straszyć? Jak można zapomnieć o najprostszej na świecie rzeczy – tym, że każda kobieta jest inna! Jedna rodzi 30 minut, inna 10 godzin. Nie ma reguły żadnej, ale to absolutnie żadnej. I ja nie chcę tego wszystkiego wiedzieć. Ani ja nie chcę słuchać o przypadkach skomplikowanych ani żadna inna ciężarna tego nie chce, bo też po co wzbudzać w sobie złe emocje, czyli strach i lęk (które i tak już wystarczająco mocno wpisują się w stan społecznej psychozy). No chyba, że o słuchaniu ładnych historii mowa, przyjemnych, dających powera – o tak, o te prosimy jak najbardziej. Gdy będę potrzebować wskazówek/opinii/porad, zapytam o to najbliższych mi Kobiet, czyli Mamy i Siostry. Żadna inna wiedza nie jest mi potrzebna. Też nie należę do kobiet, które by siedziały non stop w necie i przeszukiwały portale tudzież lepiej – fora w celu zdobycia informacji. Mam 2 książki: „W głębi kontinuum” i „Poradnik dla zielonych rodziców”. To wszystko. Obie sprowadzają się do jednej nieprzerwanie prawdziwej myśli od zarania dziejów – słuchaj kobieto tylko siebie, swojej intuicji, swojego instynktu, to najlepsze, co dla siebie możesz zrobić. Nastawiajmy się na to, że wszystko będzie dobrze, myślmy pozytywnie, uśmiechajmy się do siebie i do ludzi i do brzucha, nie my pierwsze i nie ostatnie. Wszystko jest tak jak ma być. Aplauz i zaakceptowanie.

Wrócę jeszcze w kilku słowach do kwestii jeść, jeść, jeść. Ja jem dosyć dużo i menu mam urozmaicone, dużo świeżych warzyw, dużo owoców, ale mimo to mam niedobory żelaza. Nie żebym coś mówiła nie tak a propos diety wege w ciąży, to po prostu uroda mojego organizmu - tendencje wątroby do przechwytywania żelaza i nie wypuszczania, kiedy trzeba. Zawsze tak miałam. Sprawdzałam też D3. I powiem Wam, że bieda z nędzą. Mam niecałe 16 jednostek przy normie >30. Suplementacja konieczna! I nie da się tego niczym zastąpić, nie da się też całymi dniami leżeć nago na słońcu. Polecam, Drogie Ciężarówki, sprawdzić poziom tej witaminy, bo Ona może osłabiać i na wspomnianą senność wpływać. Z resztą Pepsi dużo mądrości na ten temat napisała. Polecam. Mając do wyboru własne etyczne przekonania, a dobro i zdrowie mojego za 3 miesiące rodzącego się Dziecka, wybieram to drugie. Są sprawy ważne i ważniejsze. Jest miłość i jest Miłość bezwarunkowa.

A tak poza tym, to wszystko git fasola. Pozdro 600. Życzę podejmowania właściwych decyzji i samych dobroci na codzień i reeelaksu Aloha.



I może też trochę wylewnie piszę, ale jakoś tak zaistniała we mnie taka potrzeba. Masz wybór, nie musisz czytać – choć to chyba powinnam na początku napisać? ;)

Etykiety

4 greens acai afirmacja balsam solaris barbecue bez fluoru bikini burn biodegradowalne środki czystości brian tracy brykiet cel cele chlorella coke live music festival cukier cukier brzozowy czary bez dobrobyt dostatek dr nona dr. nona dworek białoprądnicki dziecko eco ecobrykiet ekologia ekologiczne ekologiczne środki czystości ekologiczny ekologiczny dom eks magazyn energia ewa kasprzyk extra virgin familove filharmonicy wiedeńscy fit jest sexy gonseen grill grudzień hand made homa intuicja Jacek Bilczyński JAGODY ACAI jagody goji jedz KAKAO kalendarz kalendarze książkowe kaliber 44 kartki świąteczne kochaj KOKO KOKODESIGN koło życia koncepcja smart konkurs kraków jest fit krem dynamiczny krzem ksylitol ksylitol kraków Kurt Tepperwein kwasek cytrynowy lawenda lemoniada lody ryżowe lody sojowe lody wegańskie luksus MACA magik mama medytacja melasa microgreens miejsce milioner miswak morze martwe mód się nadchodzący rok naturalna pielęgnacja naturalne kosmetyki obżarstwo oczyszczanie organizmu oczyszczanie z toksyn odchudzanie odtruwanie organizmu odżywianie olej arganowy olej kokosowy olej lniany olejek pichtowy oliwa z oliwek omsica organiczne napoje osho ostropest ostropest plamisty otyłość pasożyty pepsi eliot plan dnia plan doksonały pocztówki świąteczne podświadomość Pokój ludziom dobrej woli pono poradnik postanowienia noworoczne pozytywne myślenie pozytywne życie prawo przyciągania preparaty dr nona produkty dr nona prosto psychosomatyka raw recepta recepta na szczęście regeneracja reset rozwój osobisty rumianek rytuały tybetańskie sekret siewki siła sklep ekologiczny sklep ze zdrową żywnością smog soda oczyszczona sokół i marysia starosta solaris sól sól himalajska sól z morza martwego spirulina stres stuGo super foods szczoteczka do zębów światowy dzień walki z otyłością światowy dzień zdrowia święta bożego narodzenia tanie warzywa this is bio tolerancja trawa jęczmienna trawa pszeniczna walka z rostępami wątroba weganizm wegański wegetarianizm WHO whole earth więcej szmalu wizjoner wizualizacje wu-tang clan zdrowa żywność zdrowe odżywianie zdrowie zdrowy tryb życia ziemia okrzemkowa żurawina życzenia noworoczne życzenia świąteczne żywność organiczna